Przez jednych kochany, przez innych znienawidzony. Kojarzący się z końcem urlopów, powrotem do szkół i pierwszych prac porządkowych po kończącym się lecie. Dla kibiców jest czasem intensywnym – ligi nabierają wówczas rozpędu, wraca Liga Mistrzów i puchary krajowe. Zapraszamy do podsumowania września.
Wygrana z Nottingham na koniec sierpnia – o której pisaliśmy w poprzednim wpisie – nie wywołała lawiny entuzjazmu wśród kibiców. Do wyjazdowego starcia z Arsenalem podchodziliśmy zatem z dużą niepewnością – jak się okazało słusznie. Co prawda objęliśmy prowadzenie w 27 minucie po bramce Rashforda, ale radość nie trwała długo. Remis utrzymywał się do końca regulaminowego czasu, ale w doliczonych minutach straciliśmy dwie bramki. Po meczu został niedosyt, bo mieliśmy swoje szanse.
Przerwa reprezentacyjna miała być dla nas czasem na znalezienie formy i zbudowanie pewności siebie. Część piłkarzy mogła odświeżyć głowy przez zmianę środowiska na reprezentacyjne, a ci, co nie zostali powołani do kadr narodowych, mogli naładować baterie przed intensywną drugą połową miesiąca. Początkiem maratonu meczowego było domowe starcie z Brighton.
Ten mecz cieszył się dużym zainteresowaniem członków naszego stowarzyszenia. Na wyjazd zdecydowało się 20 osób, a dla wielu był to debiut na Old Trafford. Cieszymy się, że wspólnie spełniliśmy marzenia obejrzenia United na żywo, ale niestety mecz był daleki od naszych oczekiwań. Przegrana 1:3 przed własną publicznością, bo fatalnym meczu to wynik, który ciężko komentować.
Zaledwie 4 dni później zainaugurowaliśmy naszą drogę po awans z grupy ligi mistrzów. Rozpoczęliśmy ją od starcia z Bayernem. Spodziewaliśmy się porażki, ale mimo to bardzo duża delegacja kibiców z Polski zdecydowała się na wyjazd na ten mecz. O bilety nie było trudno, ponieważ pojemność Alianz Areny pozwala przyjąć duże grupy kibiców. Przed meczem – co naturalne – odwiedziliśmy pomnik upamiętniający katastrofę lotniczą z 1958 roku. Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami, szybkim prowadzeniem gospodarzy. Druga połowa była jednak prawdziwym pokazem ambicji naszych piłkarzy. Mecz zakończył się przegraną 4:3, ale ostatnie minuty rywalizacji osłodziły gorycz porażki. Pomimo przegranej, odbudowaliśmy entuzjazm.
23 września Manchester United udał się do Burnley. Na papierze byliśmy faworytem, ale należało udowodnić tę rolę na boisku. Mecz miał szczególny charakter, bo od pierwszej minuty zagrał nasz wychowanek – Johny Evans. Irlandczyk zagrał świetne spotkanie – najpierw strzelając bramkę, która finalnie nie została uznana, a następnie obsługując Fernandesa fenomenalną asystą. Ostatecznie wygraliśmy mecz 1:0 i wróciliśmy do Manchesteru z tarczą.
Wygrana nie była przekonująca i nastroje przed pucharowym meczem z Crystal Palace były dosyć stonowane. Niesłusznie – kibice na Old Traffod mogli obejrzeć gładkie zwycięstwo nad ekipą Roya Hodgsona i pewny awans do 1/8 finału pucharu ligi. Tym większym zaskoczeniem był wynik starcia ligowego z tym samym rywalem – zaledwie 4 dni później, 30 września zagraliśmy mecz, który nie sposób wyjaśnić. Bramka strzelona przez rywali w 25 minucie wystarczyła im do wywiezienia z naszego stadionu 3 punktów. Pomimo wielu sytuacji i kolejnych prób odwrócenia wyniku, nie potrafiliśmy wykorzystać przewagi i strzelić choćby wyrównującej bramki.
Kolejną szansą na odbudowanie zaufania kibiców miał być nadchodzący mecz z Galatasaray – ale to temat na osobny wpis.